Bezstresowe wychowanie a rzeczywistość
- 743 Views
- Paulina Kwiatkowska
- 1 czerwca 2020
- Macierzyństwo
Jak nauczyć dzieci tego co najważniejsze, jeśli sami zachowujemy się niedojrzale? Bezstresowe wychowanie miało być formą przygotowania dziecka do życia bez udziału krzyków, przemocy fizycznej czy systemu kar. Powinno się odbywać poprzez poświęcenie uwagi oraz zrozumienie swojego podopiecznego i uszanowanie jego uczuć – przy czym jasno wyznaczone granice muszą być zawsze respektowane. Przyjrzyjmy się jednak uważnie otaczającej nas rzeczywistości.
W naprawdę wielu sytuacjach można zauważyć do czego zmierza zbyt swobodne rodzicielstwo przejawiające się brakiem zasad, niekonsekwencją i przede wszystkim nadmierną opiekuńczością. Wrzeszczące, kopiące, gryzące dziecko to już praktycznie standardowy widok. Spotykamy je w sklepach, na ulicach, placach zabaw, a nawet w kościele. W takiej sytuacji rodzic daje malcowi to czego on w danej chwili chce, krzyczy lub szarpie dziecko, żeby się uspokoiło, a niekiedy zupełnie – z przyzwyczajenia – nie zwraca na to uwagi.
Dorośli często próbują usprawiedliwiać swoje decyzje przed innymi, tłumacząc, iż po prostu wychowują dziecko bezstresowo. Często też nie radzą sobie z nadmiarem emocji, czują się bezsilni, więc w odpowiedzi również podnoszą głos. A według niektórych łatwiej nie zwracać uwagi na złe zachowanie. Sformułowania „bezstresowe wychowanie” nie można brać zbyt dosłownie. Tak naprawdę nie da się uchronić dzieci przed stresem, bo oznaczałoby to eliminację bądź wyprzedzenie wszelkich zdarzeń następujących w ich życiu.
Nie da się spełniać wszystkich chęci dziecka zanim nie dojdą one do głosu, tak więc ciężko nakarmić najedzone dziecko przed tym jak zgłodnieje albo zmienić pampersa zanim załatwi ono swoją potrzebę. Stresujemy się, kiedy czujemy się niekomfortowo, ale dzięki temu jesteśmy zmotywowani do działania. Z naszymi podopiecznymi jest zupełnie tak samo. Poza tym należy zwrócić uwagę, że żadne dziecko nie rodzi się z umiejętnością rozróżniania dobra i zła. Nie zna panujących norm społecznych. Nie wie co jest akceptowalne, a co zupełnie niedopuszczalne. Jeśli nie wyznaczy się mu granic to ono samo zacznie je sobie wyznaczać, sprawdzać jak daleko może się posunąć, ustalać sobie własne zasady. A im starsze będzie tym trudniej będzie mu zrozumieć, co robi nie tak.
Musimy pamiętać, że wiedza, zdolność życia w społeczeństwie, posiadanie kręgosłupa moralnego… Żadna z tych ani innych rzeczy nie bierze się z księżyca. Wszystkiego trzeba dzieci nauczyć, wytłumaczyć, pomóc zrozumieć. Bez wychowania od najmłodszych lat… aż strach patrzeć w przyszłość ludzkości.